Szkolne laptopy w lombardzie. Patologia zdalnego nauczania
Kilka dni temu Polskę obiegła informacja, o rodzicach z Kożuchowa. Zastawili oni w lombardzie szkolne laptopy do nauki zdalnej. Dyrekcja szkoły jest rozgoryczona ich postawą. Sprawą zajmuje się już policja. Czy ta kradzież to jednostkowe wydarzenie czy smutna rzeczywistość w wielu domach w Polsce?
Przeskocz do sekcji:
Laptopy pod zastaw
Jak informują media, dyrekcja nie kryje swojego rozczarowania postawą rodziców i czuje bezsilność wobec tak skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania. Sprawę skomentował dyrektor szkoły między innymi na Facebooku. Jednak post zniknął z tablicy profilu szkolnego na FB.
Jak możemy przeczytać w artykule zamieszczonym na stronie szkoły, w grudniu podstawówka otrzymała pięć laptopów od Małgorzaty Kożuchowskiej w ramach zainicjowanej przez nią akcji „Milion na milion”.
Czekamy na dokładne informacje o wydarzeniu
Jak odnaleziono laptopy?
Pojawia się pytanie czy w trybie nauki zdalnej kontroluje się rodziny, którym udostępnia się sprzęt? Co grozi rodzinom, które spieniężą wypożyczony sprzęt?
Policja w Nowej Soli zrelacjonowała nam, że na ten moment sprawa dotyczy trzech pożyczonych przez szkołę laptopów. Wciąż trwają przesłuchania w sprawie. Jak informuje rzecznik Policji w Nowej Soli, Sierżant Sztabowa Justyna Sęczkowska:
„Jeden z rodziców usłyszał już zarzuty. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.”
Pozostali rodzice również zostaną przesłuchani przez policję. Prawdopodobnie im również postawiony zostanie zarzut przywłaszczenia i oszustwa, dodaje przedstawicielka Policji.