Bez paszportu zdrowia i szczepienia nie polecisz?
Scenariusz będący do niedawna w obrębie teorii spiskowych staje się powoli faktem. Coraz więcej linii lotniczych dołącza do programu wprowadzenia aplikacji informujących o stanie zdrowia pasażerów.
O „paszporcie covidowym” zaczęło być głośno od początku rozprzestrzeniania się koronawirusa. Pomysł ten krążył głównie w obiegu zwolenników teorii spiskowych, którzy słysząc jedną z wypowiedzi Billa Gatesa coraz bardziej utwierdzali się w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. W przeprowadzonej w marcu 2020 roku rozmowie z portalem Reddit, twórca Microsoftu stwierdził:
Nie zaszczepisz się, nie polecisz
Początek tego roku przywitał nas podnoszącą ciśnienie kampanią jednej z linii lotniczych. „Zaszczep się i leć” – informowała Ryanair. Wielu odebrało to jako jasny sygnał obowiązkowości szczepień. Jeśli się nie zaszczepisz, nigdzie nie polecisz. Sam przewoźnik musiał się gęsto tłumaczyć z tej ryzykownej kampanii medialnej. Jak informuje w swoim komunikacie:
„Żadne zaświadczenie o szczepieniu nie będzie wymagane w przypadku krótkich lotów Ryanaira w UE. Uważamy, że w ramach unijnego systemu swobodnego przemieszczania się ograniczenia oraz kwarantanny zostaną zniesione, gdy skuteczne szczepionki staną się szeroko dostępne w celu ochrony grup wysokiego ryzyka przed COVID-19”.
Treść sloganu reklamowego wykorzystanego przez przewoźnika z Irlandii stało się faktem w Qantas Airlines.
„Będziemy prosić ludzi o zaszczepienie się, zanim wejdą na pokład samolotu … w przypadku zagranicznych gości przylatujących i osób opuszczających kraj uważamy, że to konieczność” – mówił szef przewoźnika Alan Joyce.
Na temat planów linii lotniczych oferujących swoje usługi tylko dla zaszczepionych pasażerów skomentował immunolog Dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z serwisem Fly4Free.pl. Jego zdaniem takie plany są formą dyskryminacji:
„To bardzo poważny temat, bo oczywiście właściciel prywatnej linii lotniczej może tak powiedzieć i nawet wprowadzić takie zapisy w regulaminie, ale to może być i zapewne będzie potraktowane jako forma dyskryminacji. Bo jak obronić tezę, że ktoś mający odpowiednie zaświadczenie jest lepszy od kogoś, kto go nie ma? I to z różnych powodów. To linia lotnicza musi w obecnej sytuacji zapewnić bezpieczeństwo pasażerom, a nie na odwrót”.
Linie wdrażają „paszport zdrowotny”
Jak informują portale branżowe dotyczące podróżowania, około 20 linii lotniczych rozpocznie od marca testowanie aplikacji IATA. Umożliwi ona pasażerom bezpieczne przechowywanie i udostępnianie informacji odnośnie do szczepień na Covid-19 oraz danych z testów potrzebnych do podróży międzynarodowych.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) nie sprzedaje produktu bezpośrednio konsumentom. Zachęca linie lotnicze do włączenia tej technologii do własnych aplikacji. Proponowana funkcjonalność będzie zawierała informacje o testach, szczepionkach i innych środkach wymaganych przez pasażerów przed podróżą do różnych miejsc docelowych. Jej atutem jest spójny na całym świecie i prosty sposób przekazania potrzebnych informacji urzędnikom linii lotniczych i urzędnikom imigracyjnym. Następnie pasażerowie mogą zdecydować się na udostępnienie swoich danych rządom.
Podobną funkcjonalność wykorzystują już Brytyjczycy. British Airways poinformowało, że wraz z American Airlines, wprowadzają cyfrowy paszport zdrowotny Verifly. Od 4 lutego pasażerowie podróżujący z Londynu do Stanów Zjednoczonych będą mogli skorzystać z aplikacji, aby potwierdzić, że spełniają wymagania dotyczące podróży. Aplikacja umożliwia klientom udostępnienie danych, które zwykle byłyby sprawdzane na lotnisku. Pozwala to zarówno linii lotniczej, jak i pasażerom uniknąć ryzyka częstych kontaktów na lotnisku i sprawia, że podróżowanie jest bardziej płynne.
Patrząc na wspomniane plany linii lotniczych warto sobie zadać pytanie:
Czy rzeczywiście przewoźnicy wdrażają takie funkcjonalności dla naszej wygody? Czy chodzi im o nasze bezpieczeństwo, a może raczej o ucieczkę od odpowiedzialności i przeniesienie jej na pasażerów?