Szczepionki – efektywna czy nieskuteczna bariera przed COVID-19?
Nic już nie będzie takie jak dawniej – powtarzają bardziej doświadczeni obserwatorzy życia społecznego, gospodarczego czy politycznego, komentując historyczne i obecne wydarzenia z perspektywy światowej oraz lokalnej. Pandemia wywołana wirusem SARS-CoV-2 spowodowała nieodwracalne skutki na całym globie. Zniszczyła przede wszystkim to co najistotniejsze – bezpośrednie relacje ludzkie.
Człowiek zaczyna obawiać się drugiego człowieka, traktując go jako potencjalne źródło zagrożenia – zakażenia, a nawet śmierci. A stąd już tylko krok do całkowitej społecznej izolacji. Która i tak pogłębia się wskutek nadmiernego korzystania ze zdobyczy techniki.
Remedium w obecnej walce z wirusem miało być szybkie uzyskanie odporności populacyjnej przez wszystkie narody. Zaangażowano w to olbrzymie środki i organizacyjne, i finansowe. Akcja szczepień trwa. Aby pandemia przestała realnie zagrażać ludzkości, próg populacyjnej odporności musi osiągnąć wartość 50-70%. Oznacza to, że w przypadku Polski odporność taką powinno osiągnąć od 19,2 mln do 26,8 mln obywateli.
Rządowy portal www.gov.pl/web/szczepimysie wskazał, że do 9 maja br. wykonano sumarycznie ponad 13 mln 670 tys. szczepień przeciw COVID-19. Łącznie zaszczepiono już ponad 10 mln 185 tys. osób, z których w pełni zaszczepionych (zaszczepieni preparatem J&J oraz 2 dawką innych preparatów) jest na dzień 9 maja br. ponad 3 mln 650 tys. osób. To ok. 10,5% Polek i Polaków z czego najwięcej osób w grupie wiekowej 61-70 lat. Ogółem do Polski dostarczono już ponad 15 mln 632 tys. dawek szczepionki, z czego w magazynie rezerw zabezpieczono ponad 270 tys. dawek. W trakcie realizacji dostaw jest ok. 884 tys. dawek. Liczba niepożądanych odczynów poszczepiennych wyniosła do tej pory 7669.
Jak podczas każdej akcji szczepień, pojawiają się natychmiast różne teorie wypaczające sens szczepień, a nawet wskazujące, jak w przypadku walki z wirusem SARS-CoV-2, że mamy do czynienia ze światowym „projektem depopulacyjnym” i „eksperymentem medycznym”, którego ofiarami, w krótszej lub dłuższej perspektywie będziemy my wszyscy i nasi bliscy.
Truizmem jest twierdzenie, że każda wojna wymaga ofiar. Pierwsze zabiegi szczepienne przeciwko ospie prawdziwej (pierwsza współczesna szczepionka) skutkowały śmiercią około 5% pacjentów. Jednak jak podkreśla się obecnie z perspektywy rozwoju ludzkości i jej cywilizacji, była to ofiara nieporównywalna ze skalą zgonów związanych z regularnie powracającą epidemią.
Wyniki obecnie prowadzonych badań klinicznych odnośnie szczepionek na COVID-19 powinny napawać ostrożnym optymizmem. Wszystkie dopuszczone do obrotu, mają wysoką skuteczność, zabezpieczają przez poważnym przebiegiem choroby wywołanej wirusem.
Według informacji podanej przez Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego na Twitterze 11 kwietnia w grupie ponad 5,5 mln zaszczepionych jedynie 51 tys. osób uzyskało dodatni wynik testu na COVID-19, czyli ok. 0,9%. Ponad połowa tych zakażeń wystąpiła w okresie 14 dni po zaszczepieniu pierwszą dawką szczepionki.
Oznaczałoby to, że poziom ochrony przekracza 99%. Oczywiście dane te nie muszą być całkowicie wiarygodne. Wielu z nas, o występujących efektach ubocznych szczepień lub o zakażeniach nadal nie informuje odpowiednich służb, przechodząc chorobę w warunkach poza-szpitalnych czy ambulatoryjnych, chyba że występuje bezpośrednie zagrożenie życia.
Świadczyć o tym mogła chociażby gwałtownie rozwijająca się w Polsce trzecia fala epidemii, której ofiarą padali coraz młodsi 30-40 latkowie, przywożeni do szpitali zazwyczaj niestety już w stanie ciężkim, z niewydolnością oddechową. Do takiego stanu prowadziła najczęściej przedłużająca się kuracja domowymi sposobami.
Skuteczność szczepionek Pfizera/BioNTech i Moderny została oficjalnie oszacowana na ok. 91,3% i 94,1%. Pierwsze wyniki badań odnośnie skuteczności szczepionki Pfizera/BioNTech zostały zaktualizowane 1 kwietnia br. (uprzednio skuteczność taką określano na poziomie nawet 95%). W przypadku szczepionki AstraZeneca wynosi ona ok. 76-82%. Z kolei jednodawkowa szczepionka J&J, ma deklarowaną skuteczność na poziomie ok. 66%.
Oczywiście badania trwają i będą trwać zdecydowanie dłużej niż tylko kilka miesięcy. Zasadniczo badania kliniczne obejmują kilka następujących po sobie faz – w przypadku produktów leczniczych zazwyczaj aż 5 lat, a na ich ostateczne efekty na pewno poczekamy dłużej. Być może okaże się, że pojawiać się będą także różne efekty poszczepienne, nawet negatywne dla naszego organizmu.
Należy również z całą mocą podkreślić, że żaden z dostępnych obecnie preparatów nie daje całkowitej pewności, że już nie zachorujemy na COVID. Czy to powinno jednak przesądzać o odrzuceniu z zasady idei szczepień?
Zapewne to nie ostatnia pandemia, która zagraża aktualnie ludzkości. Zasadnym pozostaje również pytanie jak długo szczepionki będą nas chronić przed wirusami, które mutują i stają się przynajmniej w początkowej swej fazie bardziej zjadliwe? Wydaje się, że szczepionki przeciwko COVID będą wykorzystywane jak te przeciwko grypie. Czeka nas więc przypominające szczepienie ochronne odbywające się sezonowo.