Rolnik w krainie absurdu
Czy wszystkie maszyny rolnicze trzeba rejestrować? Rolnicy z Podlasia mieli wątpliwości, które urządzeni, zgodnie z literą prawa muszą zostać zarejestrowane w wydziel komunikacji. Otrzymanie precyzyjnej odpowiedzi nie było takie łatwe. Choć przepis nie jest nowy wciąż wiele instytucji ma z nim problem.
Przeskocz do sekcji:
Kto pyta nie błądzi
Prawo o ruchu drogowym stanowi, że każdy pojazd musi mieć tablice rejestracyjne. Niezależnie od tego czy porusza się po drogach publicznych czy po polu uprawnym. Rolnicy z Podlasia nie byli pewni jak interpretować przepisy więc szukali wyjaśnień. Okazało się, że odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.
W tym celu Zarząd Podlaskiej Izby Rolniczej zwrócił się z pytaniem do Prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych. A ten z kolei napisała do Ministerstwa Infrastruktury. Wnioskowano o wykaz maszyn. Chodzi o urządzenia, które poruszają się, są ciągnięte ciągnikiem rolniczym lub pojazdem silnikowym oraz wymagają:
- rejestracji;
- homologacji;
- innych pozwoleń na dopuszczenie do ruchu drogowego.
Z informacji od resortu infrastruktury wynika, że kwestie poruszone w zapytaniu reguluje rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady UE z dnia 5 lutego 2013 r.
Z całym dokumentem można zapoznać się tu. Ten akt prawny stosuje się bezpośrednio w polskim porządku prawnym. Zgodnie z artykułem 2 ust. 1 rozporządzenia określa zakres zastosowania aktu w odniesieniu do pojazdów rolniczych i leśnych, czyli:
- ciągników (kategorie T i C),
- przyczep (kategoria R),
- wymiennie urządzeń ciągniętych (kategoria S).
To na producencie spoczywa obowiązek uzyskania świadectwa homologacji typu UE w sytuacji wprowadzania na rynek nowych pojazdów kategorii T, C, R, S.
Mówiąc o rejestracji maszyn rolniczych należy dodać, że takie urządzenie musi mieć OC, nawet gdy nie ma rejestracji.
Kto czyta unijne rozporządzenia?
Analizując sytuację rolników z Podlasie łatwo zauważyć, że znowu potykamy się o nadmiernie rozbudowaną unijną biurokrację. Nawet Izba Rolnicza nie była w stanie od razu udzielić im konkretnej odpowiedzi tylko musiała zwracać się z pytaniem aż do Warszawy.
Każdy kto zna realia pracy w małym rodzinnym gospodarstwie rolnym wie, że uprawiający ziemię to ludzie ciężkiej pracy. Po pierwsze od pokoleń radzą sobie na wsi samodzielnie i nie potrzebują być uszczęśliwiani na siłę przez tony unijnych rozporządzeń. Po drugie o sezonie rolnicy nie mogą nawet porządnie odpocząć, a co dopiero znaleźć czas na żmudne wyszukiwanie oraz czytanie rozbudowanych unijnych dokumentów.