Pomnik „Rzeź Wołyńska” mistrza Pityńskiego w końcu odnalazł swój dom
Jest monumentalny. Mierzy aż 14 metrów wysokości i waży 7,5 tony. Scena przedstawia głowy dzieci ponabijane na płot i dwie przytulone postacie trzymające w rękach krzyż. Ponad nimi widać natomiast widły, na które nabite jest dziecko. Ten budzący grozę pomnik, mimo ważnego historycznie przekazu oraz kunsztu wykonania, na swoje miejsce czeka od ponad trzech lat.
Przeskocz do sekcji:
Krótki zarys historii pomnika
Wykonany został w 2018 roku na zlecenie Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej przez Gliwicki Zakład Urządzeń Technicznych. Przedstawia on orła z rozpostartymi skrzydłami, który na myśl przywodzi orła z polskiego godła. Na każdym z piór znajdują się nazwy miejscowości, których dotyczyła tragedia. Podstawę pomnika stanowią płomienie, zaś sam środek monumentu posiada wycięty krzyż, w którym możemy zobaczyć makabryczną scenę przedstawiającą epizod ze wspomnianej rzezi wołyńskiej z lat 1942 – 1945.
O samej historii rzeźby piszę szerzej w rozmowie z doktor Lucyną Kulińską.
Czy to już finał historii pomnika w Jarocinie?
Wydaje się, że pomnik w końcu odnajdzie swój dom. Radni gminy Jarocin zdecydowali podczas sesji przyjąć uchwałę o postawieniu pomnika. Ten ruch został szeroko skomentowany w mediach i wywołał w wielu środowiskach kontrowersje. Można nawet odnieść wrażenie, że dla części osób pomnik jest niepotrzebny.
Potrzebę upamiętnienia podkreślał również przed śmiercią autor pomnika. W rozmowie z radiem Wnet przypomniał, że „Pomnik mówi prawdę, a prawda jest taka, że na Wołyniu wymordowano 200 tys. niewinnych ludzi tylko dlatego, że byli Polakami. Łącznie z kobietami i niewinnymi dziećmi.”
Trudna walka o niewygodną historię
Pomnik jest kontrowersyjny przez wzgląd nie tylko na makabryczne sceny jakie przedstawia, ale i co podkreślał twórca mistrz Pityński – silne lobby blokujące inicjatywy stawiania pomnika. Intencją fundatorów, co podkreśla autor, było uczczenie pamięci najbliższych, którzy byli ofiarami rzezi wołyńskiej i zostali anonimowo pochowani bez godnego upamiętnienia ich tragedii. Wspomina o tym także aktywnie zaangażowany w inicjatywę ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski na swojej stronie internetowej. „Brak prawdy i pamięci o ukraińskim ludobójstwie na Wołyniu i Lubelszczyźnie i w Małopolsce Wschodniej jak i barbarzyński zakaz pochówków ofiar, to wciąż niezagojona rana.”
Biorąc pod uwagę tak duże spory i problemy pojawia się pytanie, czy pomnik zostanie w Jarocinie, czy też nie uda się podjętej uchwały zrealizować. W odpowiedzi na te pytania zorganizowano konferencję, na której wójt wraz z ekspertami wyjaśniali znaczenie postawienia tego pomnika w Polsce.
Oprócz tego, burmistrz Jarocina zaapelował o pomoc w realizacji przedsięwzięcia. Obiecał on, że inwestycja nie będzie finansowana z pieniędzy publicznych, a ze środków ofiarowanych przez darczyńców. Pełną treść apelu znajdą państwo tutaj.
Rozmowa o historii jest bardzo trudnym tematem, szczególnie jeśli dotyczy tragicznych wydarzeń. O opinię na temat sporu wokół pomnika zapytaliśmy rzeszowski odział IPN. W odpowiedzi Instytut Pamięci Narodowej w swoim piśmie zwraca uwagę na główną oś problemu polegającą na sporze interpretacyjnym wydarzeń tamtych czasów. Forma upamiętnienia tego typu tragedii często budzi kontrowersje, gdyż bardzo trudno opowiadać w sposób delikatny o tak brutalnych i makabrycznych wydarzeniach historycznych.
Monumenty należy stawiać w oparciu o prawdę oraz z intencją przestrogi i upamiętnienia ofiar tragedii. Jak jednak mówić o trudnej historii z sąsiadami bez tworzenia konfliktu?
Poniżej zamieszczamy pełną treść odpowiedzi.
Źródło fot. tytułowej https://www.facebook.com/kielcepomnik/photos